Późnobarokowa, murowana budowla z figurą patronki stoi od 1779 r. w miejscu pierwszej, drewnianej kapliczki. Obok bije źródło, które – według legendy – wytrysło za sprawą założycielki klasztoru. Mieszkańcy i pielgrzymi od kilku wieków wierzą w cudowną moc wody. Klasztorne księgi zawierają dziesiątki opisów uzdrowień. Wiele relacji zebrano podczas procesu kanonizacyjnego św. Kingi.
Oto 2 z nich:
Prof. Marian Starczewski (1924-1988). W 1998 r. w toku procesu kanonizacyjnego św. Kingi watykańska Kongregacja ds. Świętych uznała za cud uzdrowienie prof. Mariana Starczewskiego. Wybitny chemik, wykładowca Politechniki Śląskiej i Warszawskiej pochodził ze Starego Sącza. Miał 50 lat, kiedy w 1974 r. poczuł nagle silne bóle brzucha na sympozjum w Cieszynie. W szpitalu lekarze zdiagnozowali ropne zapalenie wyrostka robaczkowego z perforacją otrzewnej. Nie potrafili pomóc, wydawało się, że pacjent umrze. Był w stanie krytycznym. Po kilku dniach zapadł w śpiączkę. Rodzina nie poddała się, siostra szukając ratunku dla brata przywiozła wodę ze źródełka św. Kingi w Starym Sączu. Kilkoma kroplami zwilżyła usta chorego i modliła się żarliwie do patronki. Osiem dni później przebudził się, a następnie wrócił do zdrowia.
Z legendą o lasce św. Kingi, która to laska zatknięta w ziemię przez jedną noc rozrosła się w pokaźne drzewo lipowe wiąże się inna legenda o tak zwanym „Źródełku św. Kingi”. Kinga poleciła wykopać studzienkę, której woda okazała się cudowną. Przy tej przepływającej wodzie stale gromadziły się tłumy wiernych z Sącza i okolic, pielgrzymów przybywających na doroczne odpusty w klasztornym kościele. Wierni byli głęboko przekonani o leczniczej skuteczności tej wody. Wzywając wstawiennictwa św. Kingi obmywali wodą ze źródełka chore części swoich ciał, a zwłaszcza oczy. Wielu świadków przesłuchanych w procesach beatyfikacyjnych i procesie kanonizacyjnym zeznawało pod przysięgą, że po obmyciu się wodą z tego źródełka sami odzyskiwali zdrowie, albo byli świadkami jak inni doznawali uzdrowienia. Wieść o cudownym źródełku rozchodziła się po całej ziemi sądeckiej, a nawet po całej Polsce i poza granice kraju. Dlatego też każdy pielgrzym przybywający do grobu św. Kingi uważał za swój obowiązek nawiedzenie także źródełka, obmycia się wodą po zbolałej części ciała, obmycia chorych oczu lub obmycia się w celu podtrzymania posiadanego zdrowia. Jako cudowne lekarstwo na rozmaitego rodzaju dolegliwości zabierali pielgrzymi ze sobą wodę z tego źródełka.
Dziś każdy, kto potrzebuje wody, po postu po nią przychodzi. Służy ona nie tylko celom nadprzyrodzonym. Starosądeczanie używają jej do kiszenia ogórków. To niemal gwarancja jakości, bo gospodynie wierzą, że woda chroni warzywa przed psuciem. – Myśmy zawsze kisili ogórki na tej świętej wodzie. I zawsze się bardzo dobrze udawały i dobrze się trzymały – przekonuje napotkana mieszkanka.
Święta Kinga dba więc nie tylko o nasze zdrowie ale także o pełne brzuchy.